Słońce wlewało się przez szczelinę między zasłonami, ale nie dotarło do kobiecej twarzy. Gdyby promienie zaczęły kłuć ją w oczy, może obudziłaby się wcześniej i miała czas wrócić do świata żywych. Cisza w pokoju na poddaszu była miła. Sakura westchnęła, czując nieprzyjemną suchość w ustach. Powoli podniosła się, opierając na łokciach i łapczywie wypiła zawartość szklanki na nocnym stoliku. Zimna woda sprawiła, że jej gardło zapiekło, ale po paru łykach poczuła przyjemne ukojenie w przełyku.
— Ta kobieta kiedyś mnie zabije — szepnęła zachrypniętym głosem.
Lubiła spędzać wieczory z Ino, ale poranki zawsze były jednakowo okropne. Ciężkie powieki nadal groziły zamknięciem. Ostatkiem sił spojrzała na zegarek i krzyknęła. Za piętnaście minut zaczynała dyżur. Zerwała się z łóżka zrzucając kołdrę. Nie zauważyła pomarańczowej książki, która spadła na podłogę.
— Cześć, piękna.
Na łóżku szpitalnym siedział Ryu. Posłał jej figlarny uśmiech i wesołe spojrzenie oszałamiających, orzechowych oczu.
— Wszystko dobrze? — zapytała zamykając drzwi. — Gdzie masz ranę?
— Nic mi nie jest. Naściemniałem, żeby dostać się do pani doktor.
Sakura z ulgą wypuściła powietrze z płuc.
— Nie strasz mnie tak. Zazwyczaj, kiedy dostaję jakiegoś ANBU, to jest dość poważny przypadek.
— To była prosta misja — wzruszył ramionami. — Ktoś z rodziny Daimyo, piąta woda po kisielu, chciał super obstawę podczas podróży. Nawet nie wyobrażasz sobie, jak obrósł w piórka, kiedy zobaczył oddział ANBU.
Brunet wstał z łóżka i podszedł do Sakury w kilku małych krokach.
— Tęskniłaś?
— Oczywiście, że tak.
Jego usta przylgnęły do jej w nagłym i brutalnym pocałunku. Oddech mężczyzny nie był przyjemny, ale Sakura nie była roszczeniową, głupiutką dziewczyną, która wypomniałaby to. Wiedziała przecież, że chwilę wcześniej wrócił z misji i nie miał czasu na takie rzeczy.
— Pokaż mi jak bardzo tęskniłeś.
Sakura popatrzyła na niego szeroko otwartymi oczami. Nigdy wcześniej nie robili niczego takiego. Myśl o seksie w jej biurze wywołała przyjemną ekscytację. Fala ciepła uderzyła w jej żołądek.
— Poczekaj, tylko zamknę drzwi.
Przekręciła zamek i podeszła do swojego biurka. Serce biło jej jak oszalałe. Czuła, że trzęsie się z podniecania. Nigdy nie potrafiła powiedzieć mu, że takie rzeczy na nią działają. Ich seks był przyjemny, ale rzadko kiedy osiągała spełnienie. Znała ludzkie ciało jako medyk, ale nie potrafiła odczytać siebie na tyle, żeby wiedzieć, co sprawi, że zobaczy gwiazdy. Urzeczywistnienie jednej z fantazji mogło okazać się dobrym posunięciem. Oparła się tyłem o mebel i czuła na sobie jego głodne spojrzenie. Pomyślała, czy nie rozsunąć ud, zachęcając, nęcąc, ale to wydawał się kiepskim, tanim numerem, przez który oblałaby się rumieńcem zakłopotania.
— Nie, chodź tutaj. — Mężczyzna poklepał łóżko szpitalne, na którym siedział.
Sakura z niemym jękiem zawodu ruszyła w jego stronę. Biurko było dla niej dużo bardziej ekscytujące, ale nie chciała nalegać. Sam fakt robienia tego w miejscu publicznym jej wystarczał.
— Zróbmy to szybko, bo ktoś nas złapie.
— Jak parę dzieciaków, które nie mogą się powstrzymać — zachichotała.
Ryu był słodki, kiedy chciał. Za to właśnie go lubiła. Umiał sprawić, że czuła się wyjątkowo. O to w tym wszystkim chodziło i głupie potrzeby cielesne nie mogły być na pierwszym miejscu. Sakura zawsze była dziewczyną, która przede wszystkim szukała miłości.
Z cichym pomrukiem zadowolenia stwierdził, że nie nosiła dziś szortów, a pod materiałem spódnicy miała tylko bieliznę. Przesunął ją na bok i wyciągnął ze spodni nabrzmiałą męskość. Był już gotowy. Otarła się o niego szukając odrobiny zadowolenia. Przyjemne uczucie uderzyło w skupisko nerwów między jej wargami. Westchnęła cicho. Była rozgrzana, czuł to i nie czekał dłużej. Z małym jękiem smutku pożegnała jego dotyk i poczuła, jak napiera ku jej wejściu. Urzeczywistnienie fantazji sprawiło, że była gotowa. Nieprzyjemne uczucie nagłego napełnienia zniknęło po paru ruchach. Złapał ją za biodra i ustawił na swoich kolanach. Wolał, kiedy była na górze. Zamknęła oczy myśląc, że następnym razem musi spróbować wypowiedzieć kolejną fantazję — żeby całkowicie przejął kontrolę. Na myśl o tym jej wnętrze zacisnęło się z zachwytu. Zaczęła drżeć. To było przyjemne i tym razem potrzebowała o wiele mniej czasu, żeby coś poczuć. Kilka ruchów i jęczała mu do ucha.
— Cicho, piękna — upomniał.
Nagle poczuła, jak zastyga.
— Nie Ryu, jeszcze chwila — jęknęła błagalnie.
Zazwyczaj brała, co jej dawał, udając spełnienie, ale nowa sytuacja była zbyt dobra, nęcąca, żeby pozwoliła wszystkiemu rozprysnąć się, jak mydlana bańka. Jednak jego oddech zamarł, a Sakura poczuła, jak drży w jej środku. Błogość zniknęła, kiedy zsunął ją na łóżko. Nachyliła się skubiąc płatek jego ucha.
— Pomóż mi — szepnęła siląc się na kokieteryjny ton, jednak w jej uszach brzmiała na niepewną i śmieszną.
— Złapią nas — powiedział składając mały pocałunek na jej zamkniętych ustach. — Wieczorem się tobą zajmę.
Sakura mrugnęła zdezorientowana.
— Naprawdę mnie tak zostawisz?
Posłała jej piękny, figlarny uśmiech i łapiąc maskę w dłoń skierował się do drzwi. Pośpiesznie poprawiła swoje ubranie i włosy, a z jej twarzy nie mógł zniknąć wyraz zawodu nawet, kiedy Ryu opuścił szpital.
Okazało się, że jego obietnice zostaną bez pokrycia. Sakura musiała zostać godzinę dłużej po tym, jak jeden z oddziałów trafił do szpitala w poważnym stanie. Kiedy wróciła znalazła na stoliku kartkę, że jego przyjaciele z ANBU opijają sukces misji. Wróci w nocy, ma na niego nie czekać.
Sakura była zła i sfrustrowana. Jasne, ktoś mógłby pomyśleć, to był tylko jeden nieudany numerek, przecież nic się nie stało, ale problem był poważniejszy. Ona i Ryu nie byli szaleńczo zakochani, nawet nie powiedzieli sobie tych słów. Po prostu pasowali do siebie i miło spędzali czas, licząc że z biegiem czasu ich związek zamieni się w ten na całe życie. Oczywiście mieli siebie tylko na wyłączność.
Zaczynała się dusić i to wcale nie chodziło o sam seks. Po kolejnym wieczorze z Ino coraz częściej przyznawała jej racje, Sakura gdzieś zgubiła siebie. Miała wrażenie, że Ryu tłamsi tę pełną energii dziewczynę w niej, jak kiedyś robił to Sasuke. Nie lubił krzyków, a nawet podniesionego głosu, wypominał, że w wielu wypadkach zachowuje się dziecinnie i śmiesznie. Czy naprawdę o to w tym wszystkich chodziło, żeby zmieniła się pod jego dyktando? Już od jakiegoś czasu chciała z nim porozmawiać. Lubiła się czasem wkurzyć albo cieszyć z głupot. Lubiła wstać w środku nocy i pójść potrenować lub przejść się po uśpionym Liściu. Wolałaby robić to w jego towarzystwie bez spojrzenia pod tytułem jaki jest w tym sens.
Stanęła, jak wryta uświadamiając sobie, że mechanicznie zaczęła zbierać wszystkie swoje drobiazg ze wspólnej sypialni. Zmarszczyła brwi. Czy naprawdę podświadomie wiedziała, jak to się skończy?
Wszystko można naprawić, powtarzała w myślach.
Rozumiała, że Ryu chciał normalnego życia. Może rzeczywiście to z nią było coś nie tak i powinna dorosnąć, zostawiając za sobą śmieszne pasję i dziecięcy, gniewny temperament?
Nagle pod łóżkiem dostrzegła skrawek nieznanego przedmiotu, coś jak…
— Nie, nie, nie!
Pomarańczowa książka śmiała się z niej szyderczo. W jej głowie, jak nagły cios, pojawiły się słowa, które wczoraj szeptała do postaci ze snu “umiałbyś mnie naprawić, sensei”?
Westchnęła zażenowana, ale wstyd zniknął po paru sekundach. Będzie miała na to czas później. Już wyobrażała sobie, jak niezręczna będzie jej następna rozmowa z Kakashim. Jak grom pojawiły się kolejne słowa, tym razem wypowiedziane jego ustami “pierwszy krok musisz zrobić sama”.
Już za długo tkwiła w związku, który ją dusił. Dziś porozmawiają. Powie mu o swoich obawach i tym, jak brakuje jej powietrza, kiedy hamuje swój temperament. O tym, że muszą coś zmienić. Drobny uśmiech zalśnił na jej ustach, kiedy wyobraziła sobie łagodne brązowe oczy Ryu, który słuchał ją z uwagą. Mogą jeszcze wszystko naprawić.
Nie wrócił na noc. Pojawił się dopiero następnego popołudnia. Najwyraźniej od razu po przebudzeniu, gdziekolwiek miało ono miejsce, ruszył na obchód wioski, który miał w grafiku.
— Musimy porozmawiać — powiedziała niepewnie. Wiedziała jednak, że nie może ustąpić.
Ryu spojrzał na nią zbolałym wzrokiem. Położył swoją maskę ANBU na stole i rozpiął ochraniacz na piersi.
— Ach, wy kobiety zawsze potrzebujecie rozmów, co? Uzupełniacie mężczyzn o wrażliwość, co jest dobre. Najwyraźniej musi to iść w parze z ględzeniem i szukaniem problemów.
Ryu był słodki, kiedy chciał, ale potrafił być także kretynem.
— Nie muszę daleko szukać. Problem widzę jak na dłoni.
Stanął przy lodówce i otworzył ją szukając soku. Sakura obserwowała jej drzwiczki, na których były jego zdjęcia z dawnych lat przyczepiane magnesami. Gdzieś pod spodem zauważyła przebłysk różowych włosów. Jedyna fotografia, którą dodała, była schowana pod jego wspomnieniami. Była na niej razem z Naruto.
— Znowu będziesz mnie ignorował? Nie możemy przemilczeć faktu. Nie czuję się dobrze i chcę to omówić. Słuchasz mnie?!
Ryu zamknął lodówkę i westchnął.
— Jesteś za głośno. Wiesz, że nie lubię, kiedy krzyczysz i rzucasz rzeczami. To mało kobiece. Daj mi odpocząć, później do tego wrócimy.
Sakura nic nie odpowiedziała. Stała w ciszy, gdy minął ją i ruszył do łazienki. Kiedy zaczęła pozwalać, żeby ktoś się tak do niej zwracał? Naruto, Kiba i Sai mówili jej niegrzeczne, żartobliwie rzeczy i godzili się na furię, które ze sobą niosły. Nie miała problemu z krzyczeniem na nich albo wymierzeniem dotkliwego ciosu.
Nie widziałam ich od miesięcy, pomyślała. Ostatnio miała czas tylko na pracę, a wszystkie wolne chwilę absorbował Ryu. Sasuke też traktował cię, jak gówno, przypomniała sobie. Zawsze pozwalała facetom, do których coś czuła, zmieniać ją. Stawała się niepewna, wyciszona, robiła wszystko, żeby im się przypodobać.
— Co się ze mną stało? — szepnęła. Nie powstrzymywała kilku drobnych łez. Płacz ją oczyścił.
Wracamy? zapytał cichy szept w jej głowie. Czy już ci wystarczy udawania kogoś, kim nie jesteś?
Tak, to zdecydowanie trwało zbyt długo.
Ktoś dobijał się do drzwi Yamanaki, jakby Konoha stanęła w ogniu. Na wszelki wypadek wyjrzała najpierw przez okno w salonie, ale wioska wyglądała całkowicie normalnie. Ino otworzyła drzwi do swojego mieszkania i mrugnęła parę razy zdziwiona. W progu stała Sakura w zmierzwionych włosach i najpiękniejszym uśmiechem satysfakcji, który widziała u niej od miesięcy.
— Co powiesz na imprezę z nocowaniem? — zapytała. Dopiero teraz blondynka zauważyła, że w ręce trzyma dużą, wypakowaną torbę, a pod pachą ma stos brulionów i szpitalnych kartotek.
— Co się stało? — zapytała wpuszczając ją do mieszkania. Zauważyła lekkie zadrapanie na ramieniu i skórę zdartą z kłykci palców na obu dłoniach. Wybałuszyła oczy.
— Ryu potraktował mnie protekcjonalnie. Zerwałam z nim.
— I?!
Sakura zrozumiała, że te wyjaśnienie nie wystarczy Ino, kiedy spojrzała na swoje oblicze w lustrze w korytarzu. Wyglądała jak po dobrym treningu.
— I obiłam mu mordę. Och, Ino, to było takie dobre! — powiedziała podekscytowana upuszczając torbę obok swoich stóp.
— Nic ci nie zrobił? — zapytała chwytając ramiona Sakury w opiekuńczym geście.
Haruno zaśmiała się pod nosem.
— Pamiętasz tekst o “rezerwach z oddziałów rezerwowych”? Miałaś rację, nawet nie wiedział co zrobić. To dziwne, ale nigdy nie trenowaliśmy razem.
Dopiero teraz Ino zaczęła krzyczeć podekscytowana. Przeskakiwała z nogi na nogę i wymachiwała rękoma.
— Moja Sakura wróciła!
Blondynka objęła przyjaciółkę nie przerywając swoich wygłupów.
— Krzyczysz mi do ucha, świnio! Zaraz ogłuchnę!
Długo mnie tu nie było, fakt. Ale oto jestem, nowa, świeża, gotowa, bla bla. Nie tak serio, to chciałam coś tu dodać. Nie wiem dokąd pójdzie ta historia i kiedy pojawi się kolejny rozdział. Może znów po pięciu miesiącach? He he.
Nie wierzę! Mamy rozdział! :D Ryu mnie wkuuurwia! Dobrze, że z nim zerwała! Ha! Nie daj się Sakurka! No rozmowa z Kakashim może być ciekawa, ciekawe czy zdzierży to na trzeźwo ^^
OdpowiedzUsuńCzułam, że to Ty, świrze kakasaku, będziesz pierwszą, która skomentuje xD
UsuńRyu to chuj, który miał być tępy i prostacki. Wyszło dobrze ^^
I TU TEŻ ZAWITAŁAM, HELOŁ.
OdpowiedzUsuńKakaSaku nigdy dość, chociaż tutaj narazie mało KakaSaku w KakaSaku. Rozumiesz? Spoko, ja też nie XD Prawdopodobnie za dużo energetyków, nie zwracaj uwagi.
Ostrzegałaś nad, że chłopak Saku będzie wkurwiający, ale cholera,nie spodziewałam się...tego. To chyba jeden z gorszych typów mężczyzn żyjących na tej planecie, serio. Poza tym, nie lubię, kiedy facet "ucisza" swoją kobietę. Jakby, kurde, spodobała mu się Sakura Haruno, drąca ryja, agresywna kunoichi XD Ugh.
Ale dobrze, że nie trwało to zbyt długo. Ten związek nie miał szans na powodzenie, nie widzę Sakury w dłuższej relacji z takim typem. No i scena z Ino raduje moje serduszko mocniutko. GOOD JOB SAKU.
Poza tym, mam nadzieję, że aktualka będzie jednak trochę wcześniej niż za 5 miesięcy, wiesz XD Jakby, hm, czekam na lekcje Kakashiego ^^
Buziaki ♥
KakaSaku nigdy dość, KakaSaku forever <3
UsuńWłaśnie, ten idiota Ryu dostał to, na co zasłużył. Wziął sobie drugą Tsunade i nagle co, zmienia ją pod swoje widzimisię? Nie wiem jeszcze, czy to wyjaśnię, ale w mojej głowie to wyglądało tak, że zainteresował się przede wszystkim jej wyglądem. A Sakura... cóż, tak jak pisałam w tekście — nie miała nic do porównania, szukała uczucia po porażce z Sasuke i poszła w pierwsze ramiona, które się dla niej otworzyły.
Dzień doberek. Dobrze Cię widzieć po takim czasie. Bałam się, że nie ruszysz już tej historii, a tu taka niespodzianka. Nie komentowałam wcześniej Twoich tworów, bo w sumie trafiłam na nie dość niedawno. Uznałam, że parę słów odzewu Cię zmotywuje.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się Twój styl pisania. Jest bardzo lekki i się przez niego płynie. Sama kreacja bohaterów jest również bardzo dobra i nic nie kłuje w oczy.
Jestem ciekawa dokąd zmierzy ta historia. Wiem, że tworzysz ją spontanicznie. Tym bardziej czekam na rezultaty Twojej pracy. Mam nadzieję na pojawienie się Kakashiego w kolejnym rozdziale. Nie lubię takich postaci jak chłop Sakury. Ja nie wiem skąd ona go wzięła. Jest strasznie wkurzający. Za to bardzo lubię Ino u Ciebie.
Weny kochana. Czekam na kolejny i doceniam Twój poświęcony czas 😀
Nowe osóbki zawsze mnie motywują, to święta prawda.
UsuńDziękuję za miłe słowa, one także dodają wiatru w skrzydła. Nie chciałam właśnie, żeby tekst był jakiś na siłę wyniosły, czy cokolwiek. Lekka historia i lekki język.
Zakładam, że następna część pojawi się duuużo szybciej :)
No i taką Sakurę lubię, chwast został wyrwany :) no to teraz Haruno bierz się za pomarańczową książęczke i senseia XDDD
OdpowiedzUsuńW ogóle Ino też mi się bardzo tu podoba;)
Mam nadzieję, że następny rozdział pojawi się szybkoooo, pokochałam tego bloga <3 :D
Ino w historiach z Saku jest albo suką albo kochaną przyjaciółką. Tutaj wybrałam tą drugą opcje :D Właśnie, muszę wymyślić ich pierwsze spotkanie. Tak, to już będzie w następnym rozdziale, bo nie ma co tego przedłużać. Tylko od razu z grubej rury? Hmmm... Muszę się zastanowić ^^
UsuńKilka miesięcy już minęło, więc chyba pora na nowy rozdział ;D każda Twoja historia wciąga jak porządna książka i czekanie na kolejne rozdziały to udręka hahah
OdpowiedzUsuńO kurcze, świeżynka! Nie ukrawam, że każdy nowy czytelnik wpływa na moją wenę, wiec jeśli pojawi się coś w niedalekiej przyszłości, to wiedz, że to Twoja zasługa! ^^
UsuńBłagam napisz tu coś, bo tęskno! Ile każesz nam jeszcze czekać ;_;
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać tej konfrontacji z Kakashim, nie każ nam tyle czekać :c Tak jak piszą poprzedniczki, minęło już tyle miesięcy, czas na nowy(e) rozdział(y) ��
OdpowiedzUsuń